Obóz 2016
- kwaterka - Leon z Alkiem i innymi kopią ziemiankę, w której jest pełno kości i puszek.
Widoki były piękne.
Piliśmy smerfny płyn, czyli sok malinowy, który, nie wiadomo czemu, był niebieski,
zielony lub nawet przezroczysty.
Podczas ostatnich dni pracy musięliśmy się spiąć, ponieważ nasza ziemianka
nie miała półek ani gotowego dachu
Niestety nie zdążyliśmy z pracami i wszyscy z wikingów zostali mocno zrugani,
a ziemiankę kończył TYLKO ZZ.
Zaczęła się pionierka. Na obóz przyjechał cały zastęp składający się z:
- Leona
- Alka
- Kazika
- Piotrka
- Władka
- Maurycego (niestety nie mam jego zdjęcia)
Już pierwszego dnia pracy mieliśmy zbite wszystkie pryczki mimo, że
brakowało żerdek i gwoździ.
Drugiego dnia zbiliśmy półki, plecacznik, butniki i menażnik.
Praca nad chatą była bardzo intensywna,
Co prawda na filmie chata była już zbudowana, ale zostały jeszcze rzeczy
typu stolik, kanapa, pryczki.
Po pionierce, były zwiady i nasz zastęp miał pójść do Sucholasek, i dowiedzieć się o historii miasta, wydoić krowę i przynieść mleko.
Podzieliliśmy się na dwie grupy (Alek, Kazik, Piotrek i Leon, Władek, Maurycy) i zaczęliśmy łapać autostopa.
W końcu dotarliśmy.
Udało nam się zrobić wszystkie zadania, a nawet więcej, bo dostaliśmy także opakowanie jajek.
Następnego dnia było oficjalne otwarcie obozu.
W nocy rozpoczęliśmy obrzędowość rzymską i przenocowaliśmy siedmiu Rzymian (TYLKO ZZ) w naszym podobozie.
W namiocie Finvedingów spał Aureusz Bonet (Bartek Sitarek).
W dzień po otwarciu obozu, dostaliśmy swoje własne rzymskie imiona
i zadania, żeby przygotować jak najlepszy posiłek z darów lasu (można było użyć także mąki).
Oczywiśćie nasz zastęp przygotował najlepszy posiłek składający się ze złowionej, upieczoej ryby
bułki smażonej na oleju, smażonego pieroga z malinami i herbaty miętowej.
Jak kadra to zobaczyła, to cała zaczęła się śmiać i chwalić ten posiłek.
Następne dni nie były jakieś bardzo ciekawe (walczyliśmy z celtami i zdobyliśmy ich sztandar), aż w końcu nastąpiły chatki.
O chatkach dowiedzieliśmy się wieczorem, gdyż wieczorem oboźny (Augi) zawołał "Alarm chatkowy".
Leon nie miał dużego szczęścia, ponieważ miał on wcześniej próbę na puszczanina (wyjść na dwa dni do lasu),
ale przynajmniej miał plan gdzie się wyprawimy na chatki.
Po chatkach, nastąpiły wędrówki i pojechaliśmy do Giżycka.
W giżycku spaliśmy tak dla odmiany w namiocie, ale mieliśmy dostęp do ciepłych pryszniców i łazienek.
Pierwszej nocy odbył się bieg na młodzika
W dzień poszliśmy na kręgle,
a osoby 14+ wieczorem mogły pójść na film "Ted 2".
Ostatniego dnia wędrówek, prawie wszyscy poszli na orlik i grali w gałę.
Potem już wracaliśmy do obozu.
Następnie było kilka kolejnych dni obrzędowości.
Dotarliśmy do Rzymu, mieliśmy pokonać Katellinę z pomocą Cycerona, odbiliśmy Cycerona z rąk Celtów i w końcu nastąpiły odwiedziny.
Na odwiedzinach do każdego z naszego zastępu przyjechali rodzice.
Wieczorem odbył sie festiwal i scenki drużyn. Wszyscy śmiali się i śpiewali
Kolejnego dnia dostaliśmy zadanie przygotować sccenkę na podstawie mitu rzymskiego.
Leon postanowił, że przedstawimy 12 prac Herkulesa i każdy się zgodził, że to dobry plan.
Tak się przygotowywaliśmy.
Alek dostał od Leona możliwość stworzenia całości (oczywiście po ustaleniu, które prace przedstawiamy, bo w końcu uznaliśmy, że 12 byłoby za dużo)
i "rozstawienia" członków zastępu do ról. Nazwaliśmy nasze dzieło "3/12 prac Herkulesa".
Wyszło genialne. Gawieć parskała śmiechem na wszystkie sytuacje komizmu, które przedstawiliśmy.
Pierwsze było przedstawienie Herkulesa jako potężnego wojownika. Na te słowa wszedł Leon, a Alek zepchnął go ze sceny i powiedział "nie ciebie chcieliśmy,
dajcie nam prawdziwego Herkulesa" i na scenę wkroczył Władek. Pierwszą pracą było wysprzątanie stajni Augiasza
(Augiaszem był Piotrek, a stajnią był namiot Valgardów). Drugą pracą było zdobycie jabłek z ogrodu Hesperyd, co Alek
zapowiedział "Następną, drugą pracą było zdobycie PRZEPYSZNYCH jabłek z ogrodu hemoroidów... Przepraszam, Hesperyd",
po czym Władek próbował dosięgnać tych jabłek i planowo mmiał ich nie dosięgnąć, tylko Alek miał je mu podać,
lecz, nieplanowo, Władek zrzucił naciąg namiotu i jabłka spadły (ale i tak wszyscy się śmiali).
Alek jeszcze raz przypomniał, że te jabłka są przepyszne, a Władek po spróbowaniu ich wybiegł w stronę Toia.
Trzecią pracą Herkulesa było zabicie ptaków z Tymfalos. Po zapowiedzeniu tego, przyszedł Kazik machając uszami i świszcząc.
Alek komentował to, że było to okropnie trudne zadanie, po czym Władek rzucił jabłkiem w Kazika, Kazik spróbował,
zatoczył się i padł "martwy".
Następnej nocy odbył się bieg na wywa. Na wywa w tym roku biegł Alek i Piotrek (z zastępu Finvedingów).
Wszystkich biegnących obudzono o 2:00. Było tylko sześć punktów, lecz rozłożonych po kilka kilometrów od siebie.
Prawie wszyscy zdali oprócz Kajtosza (brata Leona), lecz on doszedł do harcerstwa rok wcześniej,
więc miał tylko 12 lat, a i tak naprawdę się wykazał, bo miał 70%. Najlepszy był Janek Kolipiński (91%), a Alek był
tuż po nim (90%).
Podczas ostatniego ogniska obrzędowego, Łania oddał drużynę Augustynowi.
W końcu nadeszła depionierka, Leon zamknął ćwika, Alek i Piotrek zamknęli wywa, Kazik i Władek zamknęli młoda i obóz się skończył.